Zostało zaledwie kilka dni do chwili, gdy "Wakacje Kajtka" trafią do księgarń, a potem w dłonie Czytelników i muszę przyznać, że to bardzo emocjonujący dla mnie czas :) Siedzę jak na szpilkach!
Dziś pojawiła się pierwsza przedpremierowa recenzja na blogu
PISANINKA.
Serdecznie dziękuję Aniu!
Monika Madejek po raz drugi pozwala nam zajrzeć do
nietuzinkowego i zabawnego świata rezolutnego chłopca o imieniu Kajtek.
Prowadzenie dziennika spodobało mu się na tyle, że postanowił kontynuować to
niezwykłe zadanie domowe w kolejnym zeszycie. Opowiedział nam na jego kartach o
swoich pełnych przygód wakacjach w sposób idealny dla starszych dzieci, bo to
do nich przede wszystkim skierowana jest niniejsza propozycja literacka.
Autorka doskonale wcieliła się w rolę wchodzącego w wiek nastoletni chłopca,
pokazując nam, z jakimi problemami boryka się dzisiejsza młodzież, o czym myśli
i czym zajmuje na co dzień. Kajtek ma dwójkę młodszego rodzeństwa, brata Ediego
i siostrzyczkę Kasię.
Jego tata jest listonoszem, a mama prowadzi kącik kulinarny w lokalnej gazecie.
Uwielbia gotować, choć jak wiemy z pierwszego tomu serii nie zawsze wychodzi
jej to tak, jak powinno. Zazwyczaj jednak jej dania są wyśmienite i smakują
wszystkim członkom rodziny, a nawet kolegom i koleżankom Kajtka.
Tata chłopca w Dniu Ojca usłyszał smutną historię samotnego
staruszka i pod jej wpływem zaczął wspominać swoje własne dzieciństwo, spędzone
w Domu dziecka, ale wbrew pozorom szczęśliwe. Wziął w pracy tydzień urlopu i
zaplanował budowę domku na drzewie dla własnych dzieci, uważając, że tym sposobem
spełni jedno z ich marzeń. Problem pojawił się wówczas, gdy okazało się, że pod
ich domem nie rośnie żadne drzewo. Tata nie przejął się tym jednak zbyt mocno,
postanowił, że zbuduje domek na krzaku, bo taki rósł nieopodal. Ostatecznie
przy budowaniu domku pomógł mu pan Zygmunt, ponieważ tata nie nadawał się do
tego typu prac, o czym mowa już była w pierwszej części.
Kajtek i jego przyjaciele wyjechali, pomimo obaw każdej z
mam, na obóz przetrwania. Co prawda nie było tam tak, jak sobie wyobrażali, ale
nauczyli się wielu pożytecznych rzeczy, w tym wiązania supełków na różne
sposoby, jak też budowania tratwy. Kajtek poznał też nowy rodzaj zmęczenia,
który był całkiem przyjemny.
„Wakacje Kajtka” to książeczka, którą można czytać nawet bez
znajomości „Zeszytu z aniołami”. Pozwala naszym dzieciom doskonale się bawić,
ale uczy też wartości ponadczasowych, uniwersalnych. Młody czytelnik świetnie
odnajduje się w rzeczywistości wykreowanej przez autorkę, utożsamia z
rewelacyjnie przez nią stworzonymi bohaterami, przeżywając wraz z nimi
niesamowite przygody. To lektura idealna dla nastoletniego odbiorcy,
pobudzająca wyobraźnię i pozwalająca na samodzielne myślenie. Dziecko dzięki
niej staje się bardziej otwarte, odważne i pozytywnie nastawione do świata.
Przyjaźń, jaka narodziła się między Kajtkiem i jego kompanami jest niezwykła i
ciekawie opisana. Relacje panujące w rodzinie chłopca również warte są
naśladowania.
Nasz mały bohater marzy o tym, by zostać poczytnym i
popularnym pisarzem, czy uda mu się spełnić to marzenie? I czy to prawda, że
jest zakochany? Jak zakończy się jego przygoda z zajęciami tanecznymi? Na te i
wiele innych pytań znajdziecie odpowiedź w najnowszej publikacji Moniki
Madejek. Nie ma mowy, by ktoś nie obdarzył Kajtka sympatią, bo to naprawdę
niebanalny chłopiec, z głową pełną wspaniałych pomysłów. Nie boi się żadnych
wyzwań, a jeżeli czegoś nie potrafi, stara się z całych sił ćwiczyć, by
osiągnąć upragniony rezultat. Uważam, że warto zapoznać nasze dzieci z tą
historią, ponieważ dzięki niej nawet ten, kto nie przepada za czytaniem
książek, może się do tego zajęcia przekonać i pokochać je całym sercem.
Doskonała zabawa gwarantowana. Polecam ciepłą, dowcipną opowieść z
sympatycznymi postaciami wszystkim, bez względu na wiek, bo i ja, dorosła
przecież osoba, przeczytałam ją z radością.
Całości dopełniają smakowicie zapowiadające się przepisy
kulinarne, które z pewnością wypróbuję we własnej kuchni. Smacznego!